Zaczęliśmy gospodarczy, finansowy i polityczny rollercoaster. W zeszły czwartek obywatele UK w referendum opowiedzieli się za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. 51,9 do 48,1 – procenty które zmieniły nie tylko Europę, ale i Świat. Emocje w ostatnich dniach, szczególnie na rynkach finansowych burzliwe. Portale internetowe, aż przegrzewają się od kolejnych analiz i spekulacji. Trudno czasami połapać się w gąszczu informacji…. szczególnie tych wynikających z analiz makroekonomicznych. Zabieram się więc za moje podsumowanie “o co chodzi z tym całym Brexitem”, czyli Brexit – konsekwencje dla Twojego portfela.
Na początek podstawowe pytanie:
Kiedy UK wychodzi z UE ?
… No właśnie w tym cały problem…. Nie wiadomo!
Przeprowadzone referendum nie ma wiążącej mocy prawnej. Jest wyrazem woli politycznej narodu … (który teraz coraz częściej mówi, że tak naprawdę nie wie nad czym głosował… i teraz jak miałby możliwość zagłosowania drugi raz, to zagłosowałby inaczej …upsss…). Nie ma to jednak znaczenia. Wynik referendum jest faktem, na który zareagował świat. W demokracji anglosaskiej trudno będzie też zignorować wyniki tego wyboru. Premier Cameron zresztą już zapowiedział, że poda się do dymisji, a decyzję o powiadomieniu Rady Europejskiej o wszczęciu procedury wyjścia z UE pozostawi swojemu następcy. …Czyli znowu: nie wiadomo komu i nie wiadomo, kiedy taka „notyfikacja” zostanie wysłana… ale po kolei, zacznijmy od procedury wyjścia ;-).
Jak miałaby taka procedura wyjścia UK z UE wyglądać?
Nie wiadomo dokładnie jak w praktyce wyprowadzić jakiś kraj ze Wspólnoty. Wiadomo, że ma to nastąpić na bazie artykułu 50 Traktatu Lizbońskiego w którym zapisano, że Unia przeprowadzi negocjacje z Państwem, które chce wyjść i zawrze z nim umowę określającą warunki jego wystąpienia.
… Trudność jest jednak taka, że do tej pory nikt nie występował z Unii i nie sprawdzono / przeprowadzono tego procesu w praktyce. Nie ma więc jasności jak taka umowa z występującym państwem ma wyglądać. Skala konsekwencji prawnych, gospodarczych, społecznych, politycznych dla funkcjonowania samej Unii jak i Wielkiej Brytanii jest ogromna, ale znów – trudna do oszacowania na szybko, bez doświadczenia przeprowadzenia takiego procesu. Powiązania gospodarcze, finansowe są na dziś tak skomplikowane i często trudne do szybkiego wykrycia, że nikt nie podejmie się nawet próby ich pełnego przewidzenia, oszacowania i wycenienia. Brak przewidywalności, brak wiedzy, brak jasności co dalej – to najczęściej przewijające się tematy dotyczące Brexitu.
Teoretycznie ( w skrócie) proces „wyjścia z UE” jest następujący:
- Rząd brytyjski oficjalnie notyfikuje Radę Europejską (szefowie państw i rządów krajów UE), że chce uruchomić Art.50 Traktatu.
- Rozpoczynają się negocjacje, których celem jest podpisanie umowy określającej warunki wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.
- Jeżeli negocjacje nie przyniosą skutku i umowa nie zostanie podpisana – to Wielka Brytania przestanie być członkiem UE w ciągu 2 lat od momentu poinformowania Rady Europejskiej. (Teoretycznie istnieje pewna furtka dająca UE i UK możliwość jednogłośnego przedłużenia terminu negocjacji… Tylko, jeśli już miałoby dojść do faktycznego Brexit’u to przedłużanie niepewności raczej nie będzie w interesie którejkolwiek ze stron)
Dobra wiadomość jest taka, że na dziś jeśli chodzi o zasady prawne funkcjonowania UK w UE nic się nie zmieniło. Do czasu podpisania nowej umowy (lub w okresie 2 lat do momentu “wyjścia” jeśli by takiej umowy nie podpisano) wiążące są wszystkie obecne umowy i traktaty pomiędzy UK i UE. Dalej mamy wolny przepływ, ludzi, kapitału, towarów.
Zła wiadomość jest taka, że samo powodzenie referendum ( nie mówiąc już o ewentualnym samym wszczęciu procedury „wyjścia”) stawia wielki znak zapytania jeśli chodzi o przetrwanie samej Unii jak i Zjednoczonego Królestwa. Kolejne kraje jak Holandia, Dania czy nawet Francja ( ruch Marie le Pen) „nagrzewają” się na przeprowadzenie referendów unijnych u siebie. W samym UK Szkocja zagłosowała za pozostaniem w UE. Wydaje się, że w tej sytuacji kolejne referendum o niepodległość Szkocji jest tylko kwestią czasu. Podobnie Irlandia Północna w większości zagłosowała za pozostaniem w Unii… może to ponownie „nakręcać” jej chęć zjednoczenia się z Irlandią, która jest w UE i jak na razie nie planuje z niej wychodzić. Co będzie dalej z Unią Europejską czy Zjednoczonym Królestwem w tej sytuacji ? Nie wiadomo.
Dlaczego rynki finansowe zareagowały gwałtownymi spadkami na samo referendum o Brexit ?
Od kilku tygodni, wraz z pojawiającymi się ostatnimi sondażami przed referendum, mogliśmy zobaczyć nerwowe ruchy inwestorów na rynkach finansowych. Rynek walutowy zatrzeszczał, a złoty zaczął się bardzo osłabiać. I choć wyglądało, że rynek już kilka dni wcześniej „wyceniał” Brexit – to jednak nikt właściwie do końca nie wierzył, że Anglicy zagłosują tak jak zagłosowali. Exodus szaleństwa nastąpił w momencie pierwszych informacji o wynikach referendum.
W piątek waluty, giełdy, indeksy rozgrzały się do czerwoności i poszybowały w dół. Inwestorzy zaskoczyli się wynikiem, a tego rynek kapitałowy (od 2007 roku) nie lubi najbardziej – NIEPEWNOŚCI CO BĘDZIE DALEJ. Co robią Inwestorzy w takiej sytuacji ? Przenoszą swój kapitał tam gdzie jest spokojniej, spokojniej niż w Uni Europejskiej.
Właśnie dlatego tak podrożał dolar, frank szwajcarski, oraz złoto. Tradycyjnie są to lokaty na niepewne czasy. … Tak, to prawda, w Szwajcarii są ujemne stopy procentowe wiec na kapitale się nie zarabia…. ale pamiętaj, że w czasach ciężkich, w czasach spadków zasada dla większości inwestorów ( zgodnie z filozofią Buffeta), jest prosta – NIE TRACIĆ ( a niekoniecznie jeszcze „zarabiać).
Inwestorzy boją się ryzyka a najbardziej czegoś takiego jak „nieoczekiwane straty”… a te biorą się właśnie z tego czego nie wiemy. Rynki nie lubią niewiadomych – a referendum o Brexicie przyniosło właśnie całe mnóstwo takich niewiadomych. Nie wiadomo jak sytuacja będzie się rozwijać i nie wiadomo do końca kto w jakim stopniu będzie musiał sobie z nią poradzić. Stąd odpływ kapitału do „spokojnych przystani”. Długookresowo pewnie tą sytuację będą chcieli wykorzystać Amerykanie i rynki azjatyckie ( Chiny). W sytuacji niepewności inwestorzy wolą bezpiecznie ulokować kapitał i przeczekać zamiast brać „czarnego łabędzia” na „klatę”.
To, że niepewność jest obecnie kluczowa dla inwestorów pokazuje również reakcja agencji ratingowych. Obniżenie ratingu przez Standard & Poor’s (2 klasy w dół!) oraz Fitch , zmiana perspektywy ratingu UK na negatywną przez Moody’s stały się realnym problemem dla wyspiarzy… Pokazuje to też, według mnie, że ostatnia zmiana perspektywy ratingowej dla Polski nie była „personalną” złośliwością. Zmienił się sposób w jaki rynek i inwestorzy wyceniają ryzyko. Nie liczą się już tylko i wyłącznie „suche dane ekonomiczne”, ale równie mocno, a może nawet i bardziej, liczy się zaufanie inwestorów do danej gospodarki i rządzących elit politycznych oraz przewidywalność ich działania (zgodna z “ekonomicznym zdrowym rozsądkiem”) .
W tej sytuacji niepewności i napięcia na rynkach finansowych naturalnie pojawia Ci się pewnie pytanie: co dalej ? … jak żyć ?… jak żyć w tych niepewnych czasach?
Przejdźmy więc do szybkiego podsumowania…
Brexit – konsekwencje dla Twojego portfela
Jeśli chodzi o naszą “polską perspektywę” to najszybciej, na dziś, odczuwamy już konsekwencje ruchów na rynku walutowym, spada nasza giełda, zmalała wycena spółek giełdowych o ponad 20mld PLN. Jeśli inwestujesz w akcje to, to też już pewnie widzisz to w swoim portfelu. Widmo Brexitu ma jednak również długoterminowe skutki dla naszego kraju ( w większości na dziś trudne precyzyjnie do przewidzenia). Może nie odczujesz ich dziś czy jutro, czy może nawet nie za miesiąc…ale wierz mi – w końcu wszyscy to odczujemy. Jest wiele niewiadomych odnośnie Brexitu, nawet nie wiadomo czy i w jakim stopniu prognozy długoterminowe się ziszczą… Ale właśnie te istniejące realne zagrożenia dla naszej gospodarki i finansów publicznych, oraz niepewność związana ze scenariuszem ich realizacji, raczej będzie pogarszać ( a nie polepszać) naszą pozycje i postrzeganie w oczach zagranicznych inwestorów.
„Ugryźmy” więc te najważniejsze konsekwencje po kolei.
Konsekwencje walutowe, które odczujesz już dziś:
1. Jeśli masz kredyt we frankach, albo w euro czy dolarze i nie zarabiasz pieniędzy w tej samej walucie – ponosisz już na dziś konsekwencje ryzyka walutowego. Płacisz większe raty, ale przede wszystkim wzrosła również wartość Twojego zobowiązania, czyli kredytu pozostającego do spłaty. Dla kredytu we frankach o wartości do spłaty 100.000 CHF zobowiązanie na dziś jest większe o ok. 17.000PLN (wg. Średniego kursu NBP) w stosunku do początku czerwca. Jeśli miałyby się ziścić prognozy banku Morgan Stanley ( a to po nie najchętniej obecnie sięgają inwestorzy – bo to ten bank „obstawił” w swoich prognozach, że jednak Brytyjczycy zagłosują za Brexit) to CHF będzie kosztował ok. 4,5PLN. Wtedy to samo zobowiązanie w wysokości 100.000 CHF będzie droższe do spłaty w PLN o ponad 53.000… Zaboli….
Twoja sytuacja walutowa, niezależnie czy jest to twój kredyt prywatny czy firmowy, jest taka sama …. Choć jeśli chodzi o zobowiązania firmowe, częściej zaciągając kredyt w walucie obcej firma ma jednak jakieś przychody w tej walucie. W takiej sytuacji „zaboli” jeśli przychody w walucie masz mniejsze od zobowiązań kredytowych.
2. Drożej zapłacisz za towary importowane do Polski, których ceny opierają się właśnie na kursie euro / franka / dolara. Ceny tych towarów są na ogół ustalane właśnie w walucie obcej i dopiero u nas w kraju przeliczane na złotówki. Większość przedsiębiorców nie weźmie ryzyka walutowego związanego ze wzrostem kursu walut na siebie, tylko podniesie przeliczoną cenę dla klienta w Polsce. Pewnie na ten efekt przyjdzie nam poczekać kilka tygodni ( aż do wyczerpania obecnych zapasów 😉 ). Jeśli jednak w krótkiej perspektywie waluty nie wrócą do poziomu sprzed referendum – podwyżki nadejdą. Najbardziej „zabolą” oczywiście podwyżki tych towarów, które w Twoim budżecie domowych (lub firmowych) wydatków mają swój największy udział. Relatywnie największych podwyżek kwotowych trzeba się spodziewać na samochody oraz eketronikę… ale także jeśli kupujesz zagraniczne ubrania, kosmetyki, właśnie urządzasz mieszkanie (albo robisz remont) i zakupujesz meble czy materiały wykończeniowe nie od polskich producentów, tankujesz benzynę – możesz spodziewać się podwyżek.
3. Podrożeją wakacje i wyjazdy zagraniczne. Jeśli dokonałeś już zapłaty za wakacyjny zagraniczny wyjazd – to można powiedzieć, ze choć w części „jesteś do przodu”. Ceny wszystkich hoteli, przejazdów, przelotów po przeliczeniu na złotówki będą wyższe. Oczywiście w sezonie wakacyjnym, efekt ten może być w jakiś sposób kompensowany przez dostępność ofert last minute. Większość biur podróży musiała już na ten sezon dokonać bookingów i zrobić wysokie przedpłaty na dokonane rezerwacje… więc jest szansa, że w tym sezonie jeszcze ceny wycieczek nie pójdą „tak bardzo w górę”… Ale, za atrakcje na miejscu, wyżywienie (jeśli nie przewiduje tego Twoja wycieczka) przyjdzie Ci więcej zapłacić w PLN. Jeśli samodzielnie dokonujesz bookingów i rezerwacji zagranicznych wyjazdów … i nie posiadasz gotówki w tej walucie – zapłacisz więcej. 100 euro z 1 czerwca to było prawie 439PLN ( według średniego kursu NBP), a z dziś to już 448PLN; dolar odpowiednio 393 versus prawie 403. …Jeśli jednak prognozy o parytecie euro do dolara się sprawdzą (czyli 1 euro będzie kosztowało 1 dolara), to wakacje i wszelkie dobra importowe w dolarach będą drożeć jeszcze bardziej.
4. Jeśli zarabiasz w funtach brytyjskich (jako osoba prywatna lub firma), lub ktoś z Twoich bliskich zarabia i przesyła Ci pieniądze – to relatywnie będziesz mieć mniej pieniędzy w PLN w budżecie domowym lub w firmie. Funt brytyjski tanieje. Osiągnął swój historycznie najniższy poziom od 30 lat. W związku z przewidywanym osłabieniem gospodarki brytyjskiej na sutek wyjścia ze struktur europejskich, oraz jedną wielką niewiadomą co to może oznaczać w wymiarze ekonomicznym dla UK, nie ma wielkich szans na szybkie „odbicie” się funta. Funt w najbliższym czasie będzie jedną z bardziej zmiennych, niestabilnych i „wrażliwych” walut.
Z ciekawostek jako argument warte jest tu przytoczenie opublikowanego raportu przez brytyjskiej ministerstwo skarbu jeszcze przed referendum. Przedstawia on 2 scenariusze. Oba równie złe dla gospodarki UK. Pierwszy zakłada, ze UK podpisze umowę o wolnym handlu z UE podobną do tej jaką ma Kanada. W konsekwencji PKB w ciągu 2 lat będzie niższe o 3,6% ( w porównaniu do scenariusza przewidującego pozostanie w UE), funt straci 12% na wartości, przeciętna płaca obniży się 2,8%, przybędzie 520tys. bezrobotnych. Scenariusz drugi – jeszcze gorszy – zakłada, że takiej umowy nie ma, zaczynają obowiązywać cła (zgodne z taryfikatorem Światowej Organizacji handlu) i PKB spada o 6%, funt traci na wartości 15%, przeciętna płaca spada o 4% i jest 820tys. nowych bezrobotnych. … Niewesoło dla gospodarki na wyspach 🙁
Brexit ma też potencjalnie inne niewiadome, bardziej długoterminowe konsekwencje, które mogą mieć przełożenie z czasem na Twój portfel.
Długoterminowe potencjalnie negatywne konsekwencje Brexit dla polskich portfeli:
1. Wzrasta zadłużenie Polski jako kraju. Polska bije w ostatnich latach kolejne rekordy w szybkości przyrostu naszego długu państwa. Od początku tego roku zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło o 47 miliardów złotych i wynosi teraz 881 mld! Spora część zadłużenia naszego kraju jest u inwestorów zagranicznych i jest zaciągnięta w walutach obcych. Oczywiste jest więc, że podobnie jak w Twoim portfelu, jeśli masz kredyt w walucie obcej tak i tu przyjdzie nam więcej zapłacić za to zadłużenie. Będzie ono większe do spłaty po przeliczeniu w PLN.
Krótkoterminowo, „księgowo” w bilansie Państwa zostanie to skompensowane zyskami z rezerw walutowych NBP w walutach obcych. Systemowo jednak rola rezerw NBP jest inna, a na spłatę zadłużenie przyjdzie nam znaleźć dodatkowe pieniądze – gotówkę. Pamiętaj proszę, że Państwo samo w sobie nie ma żadnych pieniędzy. To obywatele płacą w podatkach ( bezpośrednich i pośrednich) na koszty utrzymania Państwa. Większe wydatki Państwa prędzej czy później oznaczają większe podatki ( bo mało które Państwo potrafi efektywnie oszczędzać na administracji państwowej).
2. Wzrost rentowności polskich obligacji. Nieufność inwestorów, niechęć do inwestowania w Polsce, niechęć do skupowania polskich długów prowadzi do podwyższenia rentowności polskich obligacji, czyli tego po jakiej cenie Państwo Polskie sprzedaje swój dług. Ich rentowność (czyli upraszczając to po jakim % będziemy musieli wykupić obligacje od inwestorów po ustalonym okresie na jakie zostały wyemitowane) wynosiła półtora roku temu 2% a teraz już prawie 3,3%. Reguła jest bardzo prosta. Droższa sprzedaż długów – to wyższa cena jaką za kilka lat przyjdzie nam zapłacić za ich wykupienie, czyli większe wydatki budżetowe ( i kolejne powiększanie deficytu). Jeśli dodatkowo inwestorzy zagraniczni uznają, że mniejsza Unia to większe ryzyko skonsolidowania nowej wspólnoty wokół 6-8 najbogatszych Państw i pozostawienia reszty (w tym Polski) na marginesie – to wiarygodność Polski dodatkowo spadnie… A w konsekwencji rentowność obligacji wzrośnie… i jeszcze drożej będziemy „sprzedawać” swój dług.
3. Niepewny staje się los dotacji i funduszy unijnych pozyskiwanych przez Polskę. Polska jest nadal beneficjentem budżetu europejskiego – dostajemy więcej z Unii, niż wpłacamy do jej budżetu. Płynący strumień dotacji unijnych ( mimo, iż wykorzystanie niektórych z nich pozostawia wiele do życzenia) pozwalał nam na przyspieszoną dynamikę wzrostu gospodarczego. W 2014 roku otrzymaliśmy z Brukseli 13,7mld euro! W latach dostępności środków z UE nasz wzrost gospodarczy przekraczał 3% …. A tych przynajmniej 3% nasza gospodarka potrzebuje jak tlenu. Jeśli wzrost PKB zaczyna spadać poniżej 3% pojawiają się problemy mniejszych przedsiębiorstw i firm, zaczyna wzrastać bezrobocie… i choć nie jest to „recesja”, to jednak w naszych polskich warunkach, taki poziom wielu z nas odczuwa w swoim portfelu właśnie jako recesje…. Wzrost gospodarczy poniżej 3% powoduje także, że nie zmniejszamy naszego dystansu ekonomicznego do „państw wysokorozwiniętych”.
Wracając jednak do funduszy unijnych. Dlaczego może ich być mniej ? Wielka Brytania obecnie rocznie dopłaca netto do budżetu UE około 7mld funtów i jest trzecim największym płatnikiem netto składek. W przypadku wystąpienia z UE – ten wkład zniknie, a w budżecie środków unijnych pojawi się „dziura”. Podstawowe sposoby jej załatania są dwa – podnieść zobowiązania pozostających krajów w Unii oraz cięcie wydatków i okrojenie funduszy unijnych.
4. Zagrożony będzie Polski eksport do Wielkiej Brytanii. Obecnie ponad 7% polskiego eksportu idzie do UK (2gie miejsce po eksporcie do Niemiec). Szacuje się, że eksport ten przynosi w Polsce między 2-3% PKB. Wielka Brytania to dla Polski od lat jedna z najwyższych nadwyżek handlowych. W tym roku eksport na wyspy nadal dynamicznie rośnie. Wyjście UK z Unii to utrudnienia dla polskich firm oraz droższy handel (niezależnie od wybranego modelu podpisanej umowy handlowej). Wprowadzone zapewne zostaną ewentualne taryfy celne, kontrole i formalności na granicach, pojawią się różnice w regulacjach krajowych i unijnych. Producenci będą musieli dostosować się zarówno do regulacji unijnych jak i lokalnych brytyjskich…Jeśli firmy utracą ten rynek i nie bardzo znajdą dla niego alternatywę, będą zwijać część swojej działalności, produkcji, pojawią się zwolnienia…. a i nadwyżki w naszym bilansie handlowym kraju trzeba będzie szukać gdzie indziej… Gdzie? Nie wiadomo… wiadomo, że na pozostałych rynkach będzie trudniej.
Dodatkowo niejasna sytuacja polskiego eksportu do UK po Brexit ( a jednak istotny jego wpływ dla naszego PKB i gospodarki kraju), powodują większą niechęć zagranicznych inwestorów i kapitału zagranicznego do naszej gospodarki. Już dziś właśnie Polska i Turcja są postrzegane jako bardziej narażone niż większość krajów w regionie europy środkowo-wschodniej.
5. Niewiadoma odnośnie losów Polaków obecnie pracujących w UK na podstawie przepisów unijnych. Oczywiście jest mało prawdopodobne, aby Brytyjczycy „wyrzucili” wszystkich emigrantów z Polski… ale najprawdopodobniej problem „legalności” dalszego pobytu może dotknąć od 120tys do nawet 400tys. rodaków na wyspach. Na dzień dzisiejszy, według szacunków, do rodzin w kraju, płynie około 1,2mld dolarów rocznie od Polaków pracujących w Anglii. Co jeśli ten strumień znacznie się „przytnie”… spadnie lokalna siła nabywcza konsumentów. Nie ma konsumpcji – nie ma wzrostu gospodarczego… A co jeśli jednak jakaś część Polaków będzie zmuszona do opuszczenia Anglii i na stałe wróci do kraju? Czy wystarczy dla nich miejsc pracy, czy pojawi się u nas większe bezrobocie? … Kolejne niewiadome… a tego rynek finansowy i walutowy przecież nie lubi 😉
6. Niewiadoma co będzie z firmami, założonymi przez Polaków w UK, które działają i sprzedają w Polsce. Obecnie obowiązujące unijne rozwiązania prawno-podatkowe przestaną działać. Czy nadal będzie to opłacalne ? Nie wiadomo.
7. Pogorszenie sytuacji w sektorze bankowym. Oczywiście „Londyńskie City” i sektor finansowy przez Brexit to teraz„temat rzeka”. Londyn był “finansowym oknem na świat” Unii Europejskiej. Po Brexit przestaną obowiązywać jednolite przepisy regulujące rynek finansowy. Pewnie część instytucji przeniesie swoje centrum gdzie indziej ( na przykład Frankfurt). Polski rynek finansowy może jednak zdecydowanie bardziej „uderzyć” kwestia walut i kolejnej fali upadłości kredytów we frankach. Gorsze wyniki instytucji finansowych – większe opłaty dla klientów, możliwa większa “awersja” do ryzyka i mniejsza chęć udzielania kredytów szczególnie długoterminowych ( również dla firm) przez część banków.
Tak na marginesie…Pojawił się też gdzieś w prasie artykuł, że ucieczka „City” z Londynu może być szansą dla Warszawy… Według mnie, to na dziś scenariusz mało realny. Na kolejne centrum światowej finansjery będzie szukane miejsce, które cieszy się zaufaniem i reputacją wśród instytucji finansowych i inwestorów. Do takiego obecny klimat polityczny wokół sektora finansowego w Polsce nie należy. Dodając jeszcze do tego, to jak polityka naszego rządu wobec UE jest odbierana właśnie w Unii i przez inwestorów, te szanse według mnie schodzą do zera. Musiałby nastąpić znaczący zwrot w tych stosunkach… a na to na razie się nie zanosi.
Przytoczone przykłady to tylko niektóre, najistotniejsze konsekwencje potencjalnego Brexitu dla “polskich portfeli”. Cała sprawa ma wiele innych, równie pasjonujących, wątków. Na przykład:
- UK od połowy lat 70tych nie zawiera dwustronnych umów i korzysta z tych wynegocjowanych Unijnie. Są to oczywiście umowy handlowe, dotyczące przepływu siły roboczej, ale też na przykład dotyczące ruchu lotniczego. Wielka Brytania na dziś nie ma podpisanych umów na mocy których jej samoloty, po Brexicie, mogłyby poruszać się w przestrzeni powietrznej ponad 60 krajów z którymi Unia takie umowy posiada.
- Cała sprawa dotycząca zatwierdzania ewentualnej umowy dotyczącej strefy wolnego handlu między Unią a UK. Jeśli w jej ramach zostaną utworzone strefy wolego handlu, to umowa ta dodatkowo będzie musiała być ratyfikowana przez parlamenty lokalne państw UE. Parlamenty te będą musiały również przyjąć kosmetyczne zmiany w traktatach z których wykreślona zostanie Wielka Brytania. Czy wszystkie pozostałe kraje UE będą wtedy jednomyślne ? Czy może jednak przy „trzeszczącej od wewnątrz” atmosferze, któreś nie postawi veta chcąc ugrać dla siebie coś więcej ?
- Kwestia edukacji… sama rozważałam za te „kilka lat” posłanie dziecka do brytyjskiej szkoły… a teraz – czy i jak będzie to wykształcenie honorowane w UE i na Świecie? Czy pozwoli potem na kontynuacje nauki w dowolnym miejscu? … Pewnie tak – ale będzie to wymagało podpisania kolejnych umów przez Wielką Brytanie z Unią ale też innymi państwami świata…. Co z osobami obecnie uczącymi się w brytyjskim systemie szkolnictwa…?
Takie przykłady można tylko mnożyć, i mnożyć, i mnożyć… Kolejne pytania, kolejne problemy i kolejne niepewności do „koszyczka inwestora” …
Optymistycznie niestety to nie wygląda. Perspektywa życia w biedniejszym, bardziej zadłużonym, politycznie zmarginalizowanym, i “tykającym jak bomba” w przypadku nagłych ruchów walut kraju mi osobiście się nie podoba. Pozostaje zapiąć pasy bezpieczeństwa i szykować się na zmienne oraz nerwowe gospodarczo i finansowo czasy. Pytanie oczywiście jest czy jako Polska “w tą jazdę gospodarczą” ruszamy polskim fiatem czy solidnym volvo 😉 …
Jak dla mnie, kolejny raz od 2007 roku potwierdza się, że „właśnie piszemy” nowe podręczniki ekonomii… a teraz także geopolityki. Ciekawe, jak prędko jako Polska, czy Naród, będziemy umieli wyciągnąć z nich wnioski…Jak szybko będziemy w stanie zaadaptować się do tej nowej sytuacji? Z gospodarką w długiej perspektywie jest chyba jak u Darwina – przetrwa ten, kto najszybciej umie przystosować się do zmieniającego środowiska. … I takich dobrych wniosków oraz płynących z nich decyzji i działań, tych finansowych i tych politycznych, nam wszystkim życzę!
?A Ty co sądzisz o tym całym “Bretixie”? Jaki będzie los UE czy UK w najbliższych czasach?
Zostaw swoje przemyślenia w komentarzu poniżej!