Podobno każda perfekcyjna pani domu na wiosnę łapię za miotełkę i ochoczo ogarnia swą chałupę i obejście, sprząta w ogrodzie, sadzi kwiatki, myje okna… czy co tam jeszcze te „perfekcyjne” dla „perfekcyjnego domu” robią. Perfekcyjna pani domu ze mnie jest kiepska, choć porządek lubię, to jednak test białej rękawiczki na pewno oblałabym z kretesem. Czyste okna i firanki na Święta nigdy nie były moim priorytetem. … A po grzechach zimy zabieram się w domu najpierw za wiosenne porządki finansowe.
Wiosna to dobry czas na „odgruzowanie swoich finansów”. Czas na to, aby przyjrzeć się grzechom zimy i poprzednich sezonów, przeanalizować swoje nawyki i ich wpływ na finanse, spojrzeć z perspektywą na budżet domowy, czy też to jak konkretnie zarządzamy pieniędzmi… a zacząć warto od tego, na co je bezproduktywnie wydajemy.
Ja w każdym razie taki rachunek sumienia i mocne postanowienie poprawy na wiosnę robię!
Moje wiosenne porządki dzielą się na 2 główne etapy. Pierwszy z nich, mocno „empiryczny”, opiszę właśnie w tym artykule, bo wpisuje się on trochę w Wielkanocny szał sprzątania :-). Może z punktu widzenia finansowego wydaje się on mniej oczywisty, jednak dla mnie stanowi on mocny fundament dla tego, jak będę wydawać pieniądze przez kolejne miesiące. Dzięki niemu krytycznie patrzę na swoje grzechy zimy, a czasami i z kilku poprzednich sezonów.
Takie sprzątanie, przeprowadzone dobrze skutkuje bowiem dodatkową gotówką w portfelu, mniejszymi wydatkami w najbliższym miesiącu i sporą refleksją na przyszłość odnośnie tego, gdzie „literalnie” wyrzuciłam pieniądze.
Od czego zaczynam wiosenne porządki finansowe?
Zaczynam od poszukiwania, w kilku newralgicznych miejscach domu tego, co już nie jest potrzebne, z czego nie korzystamy, co zostało nagromadzone w nadmiarze, co się zużyło, wyeksploatowało. Tego, co można wyrzucić, oddać albo sprzedać. …albo tego, co zalega i należy właśnie zacząć z tego korzystać. W całym tym sprzątaniu celem nie są „ładnie i równo” poukładane rzeczy, ale znalezienie tego, co nie jest przydatne lub bezużytecznie zalega.
Gdzie wpadam, czego szukam… i jakie są moje osobiste grzechy zimy?
1. Kuchnia.
Pisałam już o tym w jednym z wcześniejszych wpisów, że statystycznie, na głowę w Polsce wyrzucamy jedzenie o wartości 600PLN rocznie. I choć akurat u mnie w domu mała lodówka nie pozwala na zbytnie magazynowanie jedzenia, to jednak po zimie zostaje mi kilka spraw w tym temacie „do ogarnięcia”. Jakich? Już relacjonuję :-).
Przegląd zamrażalnika – większość rzeczy, jakie zamrażamy, ma określony czas przydatności do spożycia, na ogół nie jest on jednak większy niż kilka miesięcy. Za chwilę wraz z wiosną pojawią się nowalijki i wspaniałe sezonowe owoce i warzywa. Teraz jest więc dobry moment, aby wyczyścić zamrażalnik z zimowych łakoci. Zupa dyniowa, risotto grzybowe, domowe pierogi czy sos ragu (w Polsce znany bardziej pod nazwą bolognese) nadadzą się świetnie na któryś z zimniejszych i deszczowych dni. Zaoszczędzę na bieżących zakupach i nic nie wyląduje w koszu, bo się w zamrażalce przeterminowało… A na koniec odmrażanie samego zamrażalnika dodatkowo powinno spowodować efektywniejsze funkcjonowanie lodówki i mniejsze zużycie prądu.
Tak jak pozbywam się zaległości z lodówki, tak też robię przegląd zapasów „suchych”. Mąki, makarony, fasolki, ciecierzyce, soczewice, pomidory w puszcze – czas wyskakiwać z szafek nim się przeterminujecie. Mając listę składników do dyspozycji, przygotowuję plan posiłków. Na ogół, przy takim czyszczeniu lodówki i szafek kuchennych okazuje się, że mamy co jeść przez 2-3 tygodnie. Oczywiście czasami muszę dokupić jakieś drobiazgi do przygotowania konkretnych dań, ale solidna baza starcza na kilka tygodni.
W ramach oszczędzania na jedzeniu – mam na nadchodzący sezon wiosenny mocne postanowienie powrotu do zakupów internetowych. Przez ostatnie 3 miesiące skoczyły nam o „kilka stówek” wydatki na jedzenie. … i po analizie okazało się, że więcej zakupów robimy doraźnie, w osiedlowych sklepikach, które nie ma się co „czarować” – są droższe. Także na wiosnę – powrót do dyscypliny i zakupów przez internet. Woda mineralna, jogurty, mleko, pomidory w puszce nie wspominając już o makaronach, kaszach czy środkach czystościowych – to wszystko nadaje się świetnie do internetowych zakupów. Mam swoje sprawdzone marki i ich szukam. Ostatnio nawet odkryłam, że mój ulubiony sklep mięsny ma także opcję zamówienia przez internet i dostawy do domu. Zdecydowanie przetestuję – bo tu zaoszczędzę jeszcze czas na dojazdy.
Jeśli chcesz poznać moje sposoby na oszczędzanie na jedzeniu, to przeczytaj mój wcześniejszy artykuł: Oszczędzanie na jedzeniu. 7 skutecznych sposobów na mądre kupowanie.
2. Apteczka i Lekarstwa.
Ten sezon zimowy był u nas „obfity” w różne wirusy i przeziębienia. Może dlatego, że było tego „aż tyle” w tym roku, może dlatego, że przez ilość chorób skoczyły nam wydatki na lekarstwa… w każdym razie zaczęłam bliżej przyglądać się tej pozycji wydatkowej. Robiąc porządki w apteczce (a ostatnie robiłam jakieś 2 lata temu) nazbierałam pełną dużą reklamówkę różnych przeterminowanych leków. Pomyślcie – ile kasy do śmieci?!?!?!.
Nie wiem, jak to wygląda u Ciebie, natomiast w moim przypadku na ogół wracając od lekarza (może z wygody, żeby nie biegać drugi raz?) wykupujemy leki, jakie zostały przepisane. Bez sprawdzania, czy są one akurat w domu. Ponieważ przez ostatnie lata, każdy z nas chorował może raz czy dwa przez cały rok, to jakoś nie zauważałam w tym problemu. W tym roku tych przeziębień i wirusów było u nas naprawdę dużo i okazało się, że po kilku tygodniach mamy jakieś gigantyczne zapasy podstawowych leków.
Okazało się też, że apteki u nas na osiedlu mają strasznie wysokie ceny. Przebitki są kilkanaście czy kilkadziesiąt procent w stosunku do aptek w Centrum, nie mówiąc już o tych internetowych… i do tego ta cała torba leków przeterminowanych do wyrzucenia!
Tak więc dość! Czas zmienić nawyk. Kończymy z wykupowaniem leków „jak leci” z listy. Mam mocne postanowienie w ramach porządków „zinwentaryzować” w jednej z aplikacji na telefon zawartość naszej apteczki (wraz z datami przydatności), tak aby w momencie wizyty lekarskiej i nowej listy leków można było łatwo sprawdzić co z tego mamy już w domu, a co trzeba dokupić.
Podstawowe leki do apteczki (przeciwzapalne, witaminy, moje na alergię) będę kupować czy zamawiać w internecie, po niższych cenach. W sumie robię już tak od lat do zakupu moich aptecznych kosmetyków dermatologicznych. Tak kupowaliśmy pieluchy czy maść pod pieluszkę dla Diedzica… i na jednych zakupach oszczędzaliśmy nawet po kilkaset złotych.
3. Szafy
Wiosenne porządki finansowe w szafie to przede wszystkim pozbycie się tego, w czym już nie będę chodzić, bo się „nie nadaje”. Są rzeczy, które oddaję, które sprzedaję i które odkładam „do pudła” na kolejny rok. Pozostałe rzeczy odświeżam. Czasami profesjonalne czyszczenie w pralni czy dobre odprasowanie może zdziałać cuda i nadać staremu ubraniu „drugie życie”. Patrząc na to, co zostało po wstępnych porządkach, robię sobie gotowe zestawy. Ustalam co i do czego będę nosić, czasami podpatrując też, jakie są „nadchodzące trendy” na sezon. U mnie jednak do pracy przeważa raczej tradycyjny strój biznesowy, a na „po pracy” wygodny sportowo-casualowy, co zdecydowanie upraszcza cały „modowy galimatias”. Rzeczy klasyczne, dobrej jakości zawsze są w modzie i faktycznie w mojej szafie goszczą ostatnio takie, które mam „latami”.
Ustalam też „braki” w moich zestawach i na tej podstawie robię bardzo precyzyjną listę rzeczy do dokupienia. Nie lubię „snuć” się po sklepach bez celu. Ten czas wolę poświęcić na spotkanie ze znajomymi albo na czytanie książki. Oczywiście jak większość kobiet lubię wyglądać ładnie (czytaj podobać się przede wszystkim sobie 😉 ), ale zwyczajnie ganianie po sklepach w poszukiwaniu fatałaszków nie jest moim ulubionym sportem.
Takie metodyczne podejście do mojej szafy, dobre odświeżenie, robienie zestawów i precyzyjnej listy na zakupy pozwoliło mi znacznie ograniczyć zakupy nowych ubrań i przede wszystkim nietrafione decyzje, bo coś fajnie wygląda, ale okazuje się, że do niczego mi nie pasuje.
Więcej o tym, jak kupować ubrania z głową przeczytasz w jednym z moich wcześniejszych wpisów.
4. Wyprzedaż garażowa i czyszczenie schowków
Zdecydowanie jak na polski standard nie jestem „chomikiem”. Nie cierpię kolekcjonowania rzeczy „na wszelki wypadek”. Moje liczne przeprowadzki nauczyły mnie, że im mniej – tym wygodniej i lepiej się spakować oraz zmienić miejsce zamieszkania. Dlatego też na wiosnę robię przegląd różnych zakamarków, schowków i miejsc, w które odkładam rzeczy. Rzeczy, których nie byłam gotowa pozbyć się zupełnie przy pierwszej selekcji, albo takie, z których z jakiś przyczynyn przestałam korzystać. … i wyrzucam albo oddaję, albo sprzedaję.
W tym roku na „handel” idą wszystkie gadżety Juniora, z których już zwyczajnie wyrósł: łóżeczko, wózek, przewijak, foteliki do karmienia, foteliki samochodowe, wanienka itp. itd. … znalazł się też zbłąkany kufer od mojego starego motocykla. Motocykla nie ma, to i kufer pod młotek 😉 .
5. Podsumowanie akcji, czyli cięcie wydatków nieproduktywnych i zmiana nawyków.
Na koniec całości akcji porządkowej robię uczciwe podsumowanie. Ustalam, czego kupować nie warto, bo tak naprawdę ostatecznie pieniądze trafiły do kosza. Patrzę, gdzie są wydatki, które mogę obciąć już dziś, gdzie są takie, którym powinnam się lepiej przyjrzeć i przeanalizować. Czasami jednak okazuje się, tak jak w przypadku lekarstw, że o nietrafionych decyzjach zakupowych zdecydował mój zły nawyk. Wtedy szukam rozwiązania jak załatwić problem i jednocześnie zacząć przeprowadzać zmianę nawyku, aby zwyczajnie za jakiś czas nie znaleźć się w tym samym miejscu. … a i liczę dochody z wyprzedaży 😉 .
To właśnie takie podsumowanie, uczciwy rachunek sumienia tego, co po fizycznym zajrzeniu w różne zakamarki domu trafiło „do kosza”, pozwala mi na rozpoczęcie fazy drugiej wiosennych porządków finansowych. Tej bardziej już „technicznej”, czyli porządków w budżecie domowym, wydatkach i oszczędnościach.
… I właśnie o finansowym porządkowaniu domowego budżetu będzie w kolejnym artykule…
? Jestem za to bardzo ciekawa, jak wiosenne porządki w domu wpływają na Twoje finanse?
? Podziel się, co wyrzucasz albo nad zmianą jakiego nawyku po takich porządkach zdecydowałaś lub zdecydowałeś się popracować?
Zostaw swoje „grzeszki” w komentarzu do tego wpisu. 🙂