No to nadszedł czas „nowego otwarcia”. Wraz z nowym rokiem najczęściej chcemy rzucić palenie, być piękniejsi, chudsi, zdrowsi, a czasami mamy odwagę chcieć być bogatsi… nie tylko w doświadczenia, ale także mieć więcej pieniędzy. Jak wielu z nas posiada jednak faktyczne cele finansowe, a ilu zostaje w sferze „pobożnych” życzeń?
Dla mnie życzenia, marzenia i cele to nie jest to samo. Marzenia utożsamiam z moimi największymi pragnieniami, tym co daje mi poczucie szczęścia i spełnienia. Cele, to jak ktoś kiedyś ładnie powiedział: „marzenia z datą realizacji”. Sfera „życzeniowa” u mnie to z kolei jest wszystko z kategorii: „może pewnego dnia” lub „kiedy będę miała więcej czasu” …a tak naprawdę, to jest to: „kiedy będzie to dla mnie ważniejsze”. … Ponieważ na rzeczy dla mnie ważne zawsze znajduję czas (czytaj organizuję czas).
Jak się już pewnie domyślasz, jeśli chodzi o finanse to mam marzenia, które zamieniam w cele i jak najbardziej ograniczam strefę życzeniową, szczególnie jeśli chodzi o coś tak wymiernego, jak pieniądze. Oczywiście mogłabym liczyć na intratny spadek czy wygraną w totolotka, ale ja lubię brać mój los w moje ręce i działać. Jak więc podchodzić do marzeń i celów finansowych, aby na koniec roku z pozytywnym skutkiem „odhaczyć” ich realizację i świętować sukces? Jaki wypracowałam sobie przez lata, na doświadczeniach sposób wyznaczania moich celów finansowych?
Nim zdradzę Ci moją receptę na sukces, wiedz, że na ogół wyznaczam cele w 4 podstawowych obszarach mojego życia:
- zdrowie i zdrowy styl życia – czyli te związane z moim zdrowiem fizycznym, odżywianiem czy uprawianiem sportu;
- relacje i rodzina – to oczywiście są relacje z moim najbliższymi, ale także w ogóle relacje z ludźmi, przyjaciółmi, bliskimi, kolegami i koleżankami z pracy czy partnerami biznesowymi.
- finanse – wszystko, co dotyczy wydatków, oszczędzania i inwestowania,
- praca i rozwój osobisty – w tej kategorii są cele związane z rozwojem moich umiejętności, biznesu i pracą zawodową.
Sam sposób wyznaczania celów w każdym z tych obszarów jest właściwie podobny. Cel, niezależnie czy finansowy, czy dotyczy innego obszaru życia, potrzebuje spełniać podobne kryteria, abym go z chęcią realizowała. Z biegiem lat nauczyłam się, że są cele mądre i te mądrzejsze 😉 … i wcale te 2 sposoby się nie wykluczają. Wręcz przeciwnie. Potrzebujesz najpierw mądrych celów finansowych, aby mieć potem te mądrzejsze.
Jak wyznaczam mądre cele finansowe?
1. Mam wielkie marzenia i zamieniam je w operacyjne cele do realizacji!
Mądre cele finansowe, to oczywiście te wyznaczone według zasady SMART. Jest to akronim, którego rozwinięcie jest proste, ale tylko jeśli chodzi o 2 pierwsze litery: S – Specific M-measurable. Co do rozwinięcia pozostałych liter, to jest wiele odmian tego, co one oznaczają. Jeśli masz ochotę i czas to więcej możesz poczytać w tej tabeli zebranej przez Wikipedię… i wybrać z niej to, co najbardziej pasuje do Ciebie. Ja za to bardziej skupię się na opowiedzeniu Tobie, czym jest dla mnie „mądry” cel finansowy.
Jest on na pewno konkretny – w sensie tego, co chcę osiągnąć. Jaki ma być rezultat, końcowy stan, do jakiego chcę dojść. Ma także jakieś określone ramy czasowe.
Jakiś czas temu zaczęłam podchodzić do realizacji celów tak, jakbym miała na nie tylko 365 dni. Oczywiście są cele z krótszym terminem realizacji, nie staram się jednak wybiegać zbyt daleko w finansową przyszłość. Choćby sytuacja ekonomiczna na świecie z kwartału na kwartał czy miesiąca na miesiąc może być zupełnie różna. Nie mówiąc już o perspektywie roku! Takie faktyczne i dość sztywne zamknięcie terminu realizacji celu w maksymalnie jednym roku powoduje również u mnie większą mobilizację i skupienie się na działaniu. …a czasami na kreatywności, jak jednak w tych 365 dniach „zmieścić” coś, co na „dzień dobry” wydaje mi się znacznie dłuższym projektem.
Od jakiegoś czasu nie zawsze wyznaczam sobie takie „bardzo realne” cele, szczególnie w punkcie ich startu. Natomiast w jakiś sposób muszę czuć albo wiedzieć, że da się to zrobić, albo mogę się nauczyć jak to zrobić. Najczęściej nie ma to jakiś do końca racjonalnych podstaw. Bardziej opiera się na przekonaniu typu: oki, ktoś to zrobił, nauczył się to i ja, jeśli tylko będę chciała i zaangażuję się w to, to potrafię. …A czasami na przekonaniu: to, że nikt tego jeszcze nie zrobił, nie oznacza, że nie da się tego zrobić. Natomiast takie podejście według mnie sprawdza się, jeśli masz dobrze ugruntowaną wiarę w siebie i swoje możliwości. Potrafisz, w trudnych chwilach przywołać w swoje inne „momenty chwały” i w ten sposób odbić się od dna.
Wydaje mi się, że takie nastawienie nie do końca sprawdzi się, jeśli nie wierzysz w swoje możliwości, czy jesteś dopiero na etapie budowania swojej pewności siebie. Wtedy początkowe niepowodzenia mogą Cię dodatkowo „zdołować” i tak naprawdę doprowadzić do porzucenia swojego celu. W takim przypadku według mnie lepiej sprawdza się metoda Kaizen, czyli małych kroków. Wyznaczenia sobie na początek „mniejszego celu”, takiego, którego realizacja wydaje Ci się bardzo realna. Pewność siebie, tą finansową też, buduje się przede wszystkim poprzez pozytywne doświadczenia. Także w pewien sposób „oszukaj swój mózg”, skaż się na sukces, zrealizuj parę celów, a dopiero potem systematycznie podnoś sobie poprzeczkę.
Co to są mądrzejsze cele finansowe?
Jakiś czas po funkcjonowaniu „w obiegu” zasady SMART, stwierdzono, że są 2 dodatkowe elementy, które powodują, że jeszcze lepiej i efektywniej realizujemy nasze cele i tak powstały mądrzejsze cele, czyli zasada SMARTER. Jakie dodatkowe cechy powinien posiadać cel finansowy, według zasady SMARTER, aby ułatwić sobie jego realizację?
2. Powinien być energetyzujący lub elektryzujący, jeśli wolisz.
Moment, w którym myślisz o tym, co będzie, kiedy go osiągniesz, powinien być dla Ciebie pozytywnie ekscytujący. W moim przypadku akurat to się bardzo sprawdza. Jeśli mam cel, który „mnie kręci” to niezależnie od dnia, jeśli tylko pomyślę „po co to robię”, to wyzwala się we mnie energia do działania. Działania mimo wszystko. Działania wbrew trudnościom, przeciwnościom, spadkowi energetycznemu, czy też mimo kiepskiej pogody na zewnątrz.
3. Cel powinien być zapisany, czyli “recorded”.
To szalenie ważna sprawa. Spisz swoje cele finansowe. …i koniecznie zrób to odręcznie! Długopisem na kartce, a nie na komputerze, w telefonie czy tablecie. Potem oczywiście możesz je sobie przepisać do elektronicznego urządzenia.
Naukowcy przebadali, że pisanie odręczne uruchamia zupełnie inną część, tą bardziej twórczą i kreatywną naszego mózgu. Pisanie na komputerze uruchamia z kolei bardziej naszą część „operacyjną”. Także jeśli lubisz elektroniczne gadżety – to sprawdzą się one do planowania i monitoringu codziennych zadań czy poziomu realizacji celu. Przejście procesu wyznaczania i ustalania Twoich finansowych celów „na kartce” odblokuje twoją kreatywność, pozwoli poszukać mniej standardowych pomysłów na ich realizację, da lepszą jasność co do tego, co jest dla Ciebie ważne.
Jeśli nie spisywałaś lub nie spisywałeś swoich celów do tej pory odręcznie, to koniecznie przetestuj tę metodę. Dla mnie (mimo mojej dużej sympatii do komputera, notatek czy aplikacji w tablecie lub telefonie) odręczne spisywanie celów powoduje, że rozwiązuje mi się worek z pomysłami „jak to zrobić” i wiele rzeczy od razu porządkuje. Gorąco polecam.
To mam mądrzejsze cele finansowe… i co dalej?
Pewnie czekasz, aż powiem – do dzieła! …jeszcze niekoniecznie teraz. W miarę lat i nabierania praktyki wzbogaciłam mój proces ustalania celów finansowych o parę dodatkowych etapów.
4. Wybieram priorytet i ustalam moje „trade off”.
Tłumaczenie „trade off” na język polski to kompromis. Wiem, że sztuka kompromisów jest „w modzie”. Ja jednak nie lubię tego słowa i podejście, bo na ogół oznacza ono dla mnie „zgniły kompromis”, czyli taki, w którym rezygnujesz z tego, co jest dla Ciebie ważne, na rzecz tego „co możesz mieć”. Dla mnie, w moich „trade off” chodzi o zupełnie coś innego. Chodzi przede wszystkim o wybranie priorytetu, czyli tej jednej, najważniejszej rzeczy, która znacząco poprawi jakość moich finansów. Chodzi o skoncentrowanie mojej energii działania właśnie na tym. To pewnego rodzaju podejście „co innego przehandluję”, żeby osiągnąć to, co zamierzam.
Oczywiście oznacza to, że nie zabiorę się w danym roku za realizację wielu innych, też pewnie „dobrych” celów finansowych. Dla “tego”, co jest dla mnie naprawdę ważne, rezygnuję z innych ważnych (ale jednak mniej ważnych) rzeczy. To jest mój „trade off”. Moja sztuka „odpuszczania”. Część celów, pomysłów, projektów trafia na półkę „poczekalnia”.
Jakiś przykład? Proszę bardzo! W danym roku skupiam się na zapewnieniu dochodu z moich inwestycji. Wiele niepokojących sygnałów dochodzi do nas z rynków światowych. Wygląda na to, że czekają nas chwiejne i niepewne czasy. Potrzebuję przynajmniej utrzymać poziom dochodu z moich inwestycji, aby nie martwić się o regularny przypływ gotówki i finansowania. Skupię więc swoje działania i inwestowany czas właśnie na „wyciągnięciu” jak największego zwrotu z moich inwestycji. Może to oznaczać, że nie będę miała czasu, energii, zasobów, aby równie mocno działać po stronie zmniejszania wydatków. To jest właśnie mój „trade off”. Wolę mieć jakiś problem na kolejny rok po stronie wydatkowej do rozwiązania niż problem po stronie moich dochodów. Fajnie jest „łapać wiele kur za ogon” … ale może czasami, przynajmniej dla mnie, lepszy wróbel w garści, niż kanarek na dachu ;-).
5. Skupiam się na działaniu. Każdego dnia.
Do moich celów wypisuję wszystkie działania, jakie przyjdą mi do głowy, które mogą mnie doprowadzić do ich realizacji. Następnie jeden po drugim wybieram z listy i działam. Każdego dnia, robię najpierw rzeczy, które przybliżają mnie do realizacji moich celów.
Wypisanie działań i skupienie się na ich realizacji jest zresztą fantastyczną techniką, jeśli jakiś cel wydaje Ci się „zbyt duży i trudny”. Rozpisanie kolejnych małych kroków i zaangażowanie się w ich realizacje pozwala Ci wystartować, nawet jak nie za bardzo wierzysz, że dobiegniesz do mety. Zakładasz po prostu, że „dobiegniesz do kolejnego krzaka”. Odłożenie 5000 PLN może wydawać Ci się nierealne, ale jak założysz, że każdego dnia roku zaoszczędzisz na wydatkach i odłożysz 13,69 PLN, to już sprawa wygląda inaczej. Nawet jeśli, któregoś dnia oszczędzisz tylko 10 PLN, to dalej będziesz „na plusie” w stosunku do tych, co stwierdzą, że 5000 PLN to zbyt duża kwota do zaoszczędzenia jak na ich możliwości i wydadzą te pieniądze.
Jeśli szukasz pomysłów na konkretnie działania, jakie możesz podejmować każdego dnia dla Twoich finansów to znajdziesz je w jednym z moich poprzednich artykułów: “Trening finansowy – 15 minut dziennie dla poprawy domowego budżetu”
6. Tam gdzie zmiana jest dla mnie trudna, to wprowadzam „próbę 30 dni”.
Bardzo często, do zmiany naszych finansów potrzebna jest zmiana nawyków. Szczególnie na początku drogi, jeśli na dziś na przykład wydajesz wszystko, przejście na 2 stronę skali, czyli „odmawiam sobie” czegoś na korzyść oszczędności… i tak przez „całe życie” może wydawać się nierealne i zupełnie nie motywuje do działania. Ja zawieram ze sobą w takich przypadkach „kontrakt”, że spróbuję „testować” nowy sposób czy nowe zachowanie przez 30 dni i potem zobaczę, co z tego wyjdzie. Ten prosty zabieg pozwala mi wystartować i zapoczątkować zmianę nawyków. Jest to „test”, a więc też nie „twarda” ingerencja w moje obecne „ja” czy obecny „styl życia”. Po 30 dniach, jeśli dane działanie jest dobre dla moich finansów, to widzę też pierwsze korzyści. Przychodzą mi do głowy pomysły wynikające z doświadczenia jak usprawnić mój „kurs” działań. Widząc pierwsze korzyści nowego, łatwiej jest mi „pożegnać” stare. …i mam pierwsze podstawy systematycznego działania. Mój nowy, dobry nawyk, zapuścił korzeń i zaczął kiełkować.
7. Zachowuję elastyczność i aktywnie ustalam moją siatkę zasobów.
Wyznaczone cele i konsekwencja w ich realizacji są szalenie ważne. To one dają mi poczucie sensu działania i zapewniają postęp w realizacji. Żyjemy jednak w bardzo dynamicznych czasach (również jeśli chodzi o rynki finansowe), mamy do czynienia z wielkim postępem technicznym, wreszcie na początku drogi nie mam pełnej wiedzy czy doświadczenia, a rzeczywistość lubi zaskakiwać. Dlatego według mnie zachowanie elastyczności i otwartości, szczególnie jeśli chodzi o sposoby realizacji moich celów, jest ogromnie ważne. Z niepowodzeń i porażek wyciągam wnioski, koryguję, elastycznie uaktualniam i dostosowuję swoje cele i działania. Ustalam aktywnie, jakie mam zasoby potrzebne do realizacji celów, a jakie potrzebuję zdobyć. Mogą to być umiejętności, widza, kontakty. Koryguję kurs i idę dalej śmiało po to, co jest dla mnie finansowo ważne.
Poza powyższymi krokami zapewniającymi skuteczną realizację celów pozostała mi jeszcze jedna ważna (przynajmniej dla mnie) praktyka. … a mianowicie wraz z celami prowadzenie „dziennika wdzięczności”, czyli codzienne docenianie przynajmniej 3 rzeczy, które przybliżyły mnie do realizacji celu. Są to rzeczy, jakie zrobiłam, osiągnęłam, nauczyłam się, dowiedziałam, czasami też takie które „wydarzyły się” bez mojego udziału, a które przybliżają mnie do sukcesu. Taka codzienna wdzięczność i docenianie swoich małych kroków i sukcesów świetnie daje pozytywną energię potrzebną do kolejnych działań oraz bardzo buduje pewność siebie.
To Twoje życie, Twoje finanse, Twoje cele finansowe. Jedynym szefem czy szefową, która coś Ci może „kazać” zrobić, jesteś właśnie Ty! Lubisz jak Twój szef Cię tylko „gani” za to, co nie wyszło? Czy wolisz, jak poklepie po ramieniu za to, co robisz dobrze? No właśnie, zadbaj o własną pozytywną motywację do realizacji swoich celów finansowych. Na koniec dnia poklep się przyjacielsko po ramieniu i powiedz sobie: jutro to i to możesz spróbować zrobić inaczej, a na dziś wykonałaś Kochana (lub wykonałeś Kochany) kawał dobrej roboty. Tak trzymać! „Keep up a good work” 😉 i do przodu!
Czasami publiczna deklaracja pomaga nam się zmobilizować do lepszego działania…. A więc:
? Jakie cele finansowe są dla Ciebie najważniejsze w tym roku?
Podziel się w komentarzu 🙂
PS. Pod komentarzami innych osób zostawiamy tylko miłe, zagrzewające do boju komentarze zwrotne. Ewentualnie konstruktywne, pozytywne porady (ale tylko wtedy, jeśli ktoś o nie poprosił sam ;-).